piątek, 10 lutego 2017

Dziecko nie chce jeść - ratunku ANEMIA u niemowlaka!

Dawno dawno temu, w nie tak odległej rzeczywistości, czekał sobie post na publikację....
Czekał, czekał i się doczekał ;)
Na dokończenie również się doczekał
Kiedyś doczeka się zdjęcia :)

Rozszerzanie diety niemowlaka to ciężka sprawa, zdarzają się dzieci które od razu wszystko jedzą, ale są też jedzeniowi buntownicy. My od początku należeliśmy do pierwszej grupy, co przyjęłam z dużą ulgą. Zjadane porcje może nie były powalające i czasem zdarzało się plucie na zdumiewające odległości, ale w gruncie rzeczy nie było na co narzekać. 

W końcu po okresie papek, mimo braku zębów synek zaakceptował grudki, miękkie drobne kawałki warzyw czy makaronu. Radość nie trwała długo, w pewnym momencie co drugi, trzeci dzień udawało mi się zachęcić młodzieńca do zjedzenia czegokolwiek poza moim mlekiem, aż w końcu...

No właśnie, pewnego dnia na kontroli u pediatry dostaliśmy skierowania na morfologię, poziom żelaza i CRP. Okazało się, że nasz brak apetytu wywołała anemia. Nieco zdziwił nas ten fakt, bo wiele można powiedzieć o synku, ale nie to, że wygląda anemicznie. Pediatra uświadomiła nas, że anemia dużo częściej "dopada" dzieci, które wyglądają bardzo zdrowo. Synek tak właśnie wygląda, a jeżeli chodzi o wagę i wzrost to osiąga szczyty siatek centylowych, a czasem je nawet przekracza, ale jest karmiony piersią i zgubi (kilogramy, nie centymetry 😊) więc nie ma strachu. 

Niedługo po kontroli rozwinęła się infekcja i nawet ukochane chrupki kukurydziane lądowały na podłodze. Teraz (początek grudnia 2016) jak już się wyleczyliśmy musimy uczyć się wszystkiego na nowo i jest dużo gorzej niż za pierwszym razem. Przyznam szczerze, że przechodziłam ciężkie chwile, sama siebie katowałam dziwnymi myślami - a że to ode mnie nie chce jeść, że to moja wina, że nie umiem go zachęcić, aż w końcu odpuściłam i podeszłam do tematu bardziej na luzie. 

Na anemię dostaliśmy żelazo w płynie - akurat byliśmy bez zębów, więc nie obawiałam się o ich czernienie, folik oraz witaminę B6. Zalecenia dietetyczne: królik, cielęcina, wołowina plus ryba 1-2 razy w tygodniu, żółtko nawet co drugi dzień, które przemycam do tej pory w zupkach lub kaszkach, ponieważ młodzieniec czasem zje odrobinę jajka na miękko, poza tym nie ma szans (luty 2017). Ja ze swojej strony do obiadków sporadycznie dodawałam ryż czy makaron, a tak to kasza gryczana biała, jaglana, jęczmienna, a ostatnio uczymy się orkiszowej. Urozmaicenie było konieczne, ponieważ po powrocie do jedzenia - poza kaszką zbożową bez cukru w ilości 1/4 porcji maks - synek tolerował jedynie rosół, dlatego żeby go zachęcić na nowo do różnych smaków kombinowałam z tymi dodatkami. Potem nadeszła cudowna chwila i w diecie znalazły się wszelkie dostępne wspaniałości, m.in.: dynia, cukinia, pomidory, ziemniaki, brokuły, fasolka szparagowa, a ostatnio hitem jest jarmuż (na 200 ml rosołu dodaję dużą garść i gotuję 5 minut - tylko uwaga na włókna, warto się ich pozbyć lub porządnie zmiksować).

W końcu pojawiły się zęby i strach o zęby - ale na szczęście rosną bielutkie, wszystkie trzy, a anemii mówimy PAPA - miejmy nadzieję, że już nas nie odwiedzi ;)

Mamom zalecam spokój, partnerom wyrozumiałość - chore dziecko to olbrzymi stres, a w przypadku mam niejednokrotnie wiąże się z obwinianiem siebie - kompletna głupota, no ale już taka nasza natura. Obojgu rodzicom zalecam cierpliwość - walka z anemią jest długa - to nie przejdzie w 2-3 tygodnie, może się ciągnąć miesiącami.

sobota, 9 lipca 2016

Łapię kolor z Colour Catcher

Dzięki rekomenduj.to/ testuję chusteczki Colour Catcher.
Jak widać na zdjęciu poniżej, otrzymałam sporo zestawów do rozdania. Część jeszcze czeka na nowych właścicieli, ale zarówno po pierwszych swoich praniach, jak i tych, którzy przekazali mi swoje wrażenia mogę powiedzieć, że z małym wyjątkiem deklaracja producenta jest zgodna.


Według producenta chusteczki Colour Catcher:

  • zapobiegają zafarbowaniu ubrań
  • umożliwiają pranie różnych kolorów
  • sprawiają, że ubrania wyglądają jak nowe
  • skracają czas poświęcony na sortowanie prania
  • ograniczają liczbę prań
Moje wnioski:
  • ograniczają zafarbowanie ubrań: prawda, jednak jest małe ALE: w przypadku gdy pierzemy w miarę nowe jeansy, które jeszcze dosyć mocno puszczają kolor, chusteczki nie dają sobie rady. Jedna z testerek wyprała w miarę nowe jeansy z kremowym biustonoszem - efekt: ma lekko niebieskawo-kremowy biustonosz. Pozostałe farbujące ciuszki, niezależnie od koloru - niech sobie farbują, chusteczki się sprawdzają. Ocena tej cechy: 4/5
  • Umożliwiają pranie różnych kolorów: tu nie mam uwag, PRAWDA - przy praniu niemowlęcych ciuszków, to duża oszczędność czasu :) Ocena tej cechy: 5/5
  • Sprawiają, że ubrania dłużej wyglądają jak nowe: ciężko powiedzieć, powstrzymam się od oceny - tu mógłby się wypowiedzieć ktoś, kto długo stosuje te chusteczki
  • Skracają czas poświęcony na sortowanie prania - co to jest sortowanie? ;) Ocena tej cechy: 5/5
  • Ograniczają liczbę prań: myślę, że jak dostaniemy kolejne rozliczenie za wodę, to podziękujemy producentom :) Ocena tej cechy: 5/5
Średnia ocen: 4,75 
Czyli bardzo dobrze. Ja to mam szczęście że trafiam na dobre produkty do testów ;)
Miłego dnia ;)

czwartek, 16 czerwca 2016

Sanex dermo pro hydrate - dla bardzo suchej skóry

Dzięki Streetcom miałam możliwość testowania żelu pod prysznic oraz antyperspirantu Sanex. Opinia o antyperspirancie tutaj. Wracając do żelu pod prysznic, widząc, że jest to produkt przeznaczony dla bardzo suchej skóry, ucieszyłam się, wreszcie coś dla mnie. Mam wymagającą skórę, większość kosmetyków, nawet jeżeli działa, to bardzo krótko - dlatego na półeczce pod prysznicem stoi nie jeden, a dwa żele pod prysznic. Do niedawna rzecz miała się podobnie z balsamem do ciała, ale o tym innym razem.


Nota od producenta:
Opracowany specjalnie dla skóry bardzo suchej. Zatwierdzona przez dermatologów formuła zawiera naturalne składniki nawilżające, które pomagają przywrócić właściwy poziom nawilżenia skóry.

Wszystko bardzo ładnie brzmi, a jak jest w rzeczywistości?
Do tego posłużę się, wspominaną już w poprzedniej notce, oceną organoleptyczną metodą punktową. Zaletą tej metody jest to, że tak naprawdę sami dokonujemy jej codziennie pod prysznicem. Zbyt wiele tłumaczyć nie muszę, jedyne do czego mogę się przyczepić, to pienistość i wydajność. Szału nie ma, ale nie jest źle, co to oznacza? Pieni się wystarczająco, ale stosowałam żele, które pieniły się dużo bardziej. Wydajność jest dobra, ale nie powalająca, jednak efekt pielęgnacyjny wynagradza wszystko. Wreszcie coś dla mnie, ale czy będzie to jedyny żel, którego będę używać? To się okaże :)

Cechy żelu pod prysznic Sanex Ocena Współczynnik wagowy Ocena końcowa*
Wygląd opakowania 50,1 0,5
Konsystencja 50,1 0,5
Barwa i zapach 5 0,10,5
Pienistość i spłukiwalność4 0,2 0,8
Wydajność40,20,8
Efekt pielęgnacyjny5 0,3 1,5
Ocena ogólna 1,0 4,6

4,6 - czyli całkiem nieźle, dla mnie to bardzo dobry produkt, to że się mniej pieni oraz jest troszkę mniej wydajny, nie ma tak dużego znaczenia. Najważniejsze dla mnie jest to, że wreszcie coś dobrze działa. Mamy lato, więc jest to szczególnie istotne :)

Na koniec apel do tych, którzy mieli okazję używać tego żelu o wypełnienie krótkiej ankiety: http://goo.gl/forms/w2Ok01wTtm07yYCr2 pozwoli mi ona na przedstawienie wam mniej subiektywnej oceny żelu.


wtorek, 5 maja 2015

Krem do rąk z avokado marki Sea of Spa z serii Bio Spa

Jakiś czas temu dobre duszyczki będąc w Izraelu zakupiły dla mnie oryginalne kosmetyki z minerałami z Morza Martwego. Radość niezmierna, ponieważ po samodzielnym wykańczaniu mieszkania Nasze ręce (moje i narzeczonego) są w dość opłakanym stanie i dobry krem jest na wagę złota.
Krem okazał się bardzo dobry, z dnia na dzień widzę jak kondycja skóry na moich dłoniach poprawia się. 

Sea of Spa to kosmetyki z minerałami z Morza Martwego w Izraelu. Krem do rąk zawiera poza minerałami z Morza Martwego naturalne ekstrakty roślinne, olej z awokado oraz aloes, a także witaminy. Jest to krem odżywiający i nawilżający skórę dłoni.

Przy ocenie kremu wsparłam się oceną organoleptyczną za pomocą oceny punktowej "metodą ekspertów".


Zacznijmy ocenę od tego, co widzimy na początku, czyli opakowania. Posiada wszelkie niezbędne oznaczenia. Kolejnym elementem oceny jest sam krem, konsystencja jest jednolita, zbryleń czy rozwarstwiania brak, nie jest ani zbyt kleisty, ani zbyt tłusty. Zapach - jak dla mnie bardzo przyjemny.


Cechy kremu do rąk Ocena Współczynnik wagowy Ocena końcowa*
Wygląd opakowania 50,1 0,5
Jednolitość i konsystencja 5 0,2 1,0
Zapach 5 0,1 0,5
Przyczepność i rozprowadzenie 3 0,1 0,3
Wchłanianie i wygładzenie 5 0,2 0,8
Efekt pielęgnacyjny 5 0,3 1,5
Ocena ogólna 1,0 4,8

Przyczepność i rozprowadzanie - w tej kategorii omawiany krem nie wypada już tak dobrze, z jednej strony rozprowadzanie jest łatwe, ale niestety nieekonomiczne, stąd niska ocena, nie jest to jednak najważniejsza cecha kremu, więc nie wpływa to w większym stopniu na końcową ocenę kremu.
Wchłanianie i wygładzenie oceniam maksymalnie, po zastosowaniu kremu skóra jest miękka, gładka, a zapach na skórze przyjemny. Końcowy efekt pielęgnacyjny jest dla mnie bez zastrzeżeń, a ocena końcowa 4,8 punktu na 5 możliwych odzwierciedla moje odczucia względem tego produktu.

Z chęcią skorzystam z innych produktów z serii Bio Spa.
Więcej informacji o produktach marki Sea od Spa: https://www.facebook.com/pages/SEA-of-SPA-Polska/358048147568257?fref=ts